Ostatnio wpadły mi w ręce dwie książki o podobnie brzmiących tytułach. Mowa o „Magii sprzątania” autorstwa Marie Kondo oraz o „Magii olewania” Sarah Knight. Obie książki to poradniki, obie odnoszą się w pewnym sensie do porządków, z tym że pierwsza kładzie nacisk na porządkowanie swojej przestrzeni życiowej, a druga, przynajmniej teoretycznie, mówi o porządku w głowie. Przeczytałam obie, jednak z różną przyjemnością i zaangażowaniem.
Magia sprzątania
Autorka Magii sprzątania to japonka, która do przedmiotów ma specyficzne podejście. Na jej postawę na pewno wpływa kultura, wychowanie, doświadczenia, a także kraj, w którym przyszło jej żyć. Od wczesnych lat lubiła sprzątać, porządkować i układać przedmioty. Zauważyła, że jest to zajęcie nie tylko pracochłonne, ale też nieprzynoszące trwałych efektów. W miarę nabierania doświadczenia doszła do własnych wniosków oraz opracowała metodę, którą nazwała metodą KonMari. W skrócie polega to na gruntownym posprzątaniu swojej przestrzeni życiowej, na początku swojego otoczenia, a w dalszej części również myślenia i podejścia do ludzi i przedmiotów.
Jej książka jest właśnie o tym, czyli o zmianie myślenia i nawyków. Jest to równocześnie praktyczny poradnik, który podpowiada jak uporządkować swój dom i jak utrzymać ten ład na dłużej. To pochwała minimalizmu i uporządkowania. To nauka, krok po kroku, jak posprzątać totalnie i na zawsze. Jak pozbyć się nadmiaru rzeczy i wyrzucać bez wyrzutów sumienia.
To, co mnie drażniło w tej książce to podejście do przedmiotów. Autorka każe każdej rzeczy podziękować za to, że nam służyła, zanim trafi do worka z odpadami. Nie ma w książce także jasnych odpowiedzi, co robić z wyrzuconymi rzeczami. Wystawianie ich na śmietnik wydaje mi się niekiedy nieodpowiednie, gdyż rzeczy te mogłyby jeszcze komuś posłużyć. I chociaż autorka przestrzega, by nie obarczać rodziny niepotrzebnymi nam przedmiotami, to można by było rozważyć oddanie ich potrzebującym.
Ogólnie rzecz biorąc książka przydatna, a wskazówki w niej zawarte zaczęłam wykorzystywać w praktyce, mam nadzieję, że z długofalowym skutkiem.
Magia olewania
Magia olewania to również książka poradnikowa. Napisana przez Amerykankę, z założenia miała być nauką jak żyć bez przejmowania się i bez stresu. Jednak od pierwszych stron książka ta nie przypadła mi do gustu. Czytając, miałam wrażenie, że czytam słabą podróbkę „Magii sprzątania”. Coś w rodzaju kiepskiej kopii, wzorowanej na niej, jednak z miernym skutkiem.
To książka o niczym, chociaż z założenia miała pewnie uczyć jak żyć po wysprzątaniu swojego domu, czy mieszkania. Sama autorka pisze o tym, że należy oczyścić głowę i umysł. Stwarza na potrzeby tego oczyszczania metodę Zero Żalu, dzięki której masz zdecydować, czym nie będziesz się przejmować i co możesz olać, mówiąc kolokwialnie. I chociaż książka miała prawdopodobnie za zadanie uczynić nasze życie przyjemniejszym, mniej nerwowym i żyć bardziej świadomie. Jednak forma, w jakiej napisana jest ta książka, sposób przekazania wiedzy, przypominający bardziej bełkot, niż konkretne wskazówki, skutecznie do niej zniechęca.
Słowo podsumowania
Osobiście po lekturze obu pozycji powiem ci, że książkę Magia olewania możesz sobie spokojnie odpuścić. Wystarczy, byś nie przejmowała się głupstwami, żyła w zgodzie ze swoimi przekonaniami, szanując zdanie innych, a wówczas nie musisz tracić czasu na 200 stron czczej gadaniny i możesz zabrać się za wartościowsze lektury, lub za generalne posprzątania swojej przestrzeni fizycznej i osobistej.