Praca freelancera ma wiele zalet, niestety trzeba mieć do niej końskie zdrowie, bo za chorowanie nikt ci nie zapłaci. Freelancer nie weźmie L4, co najwyżej opuści kilka dni, żeby wyzdrowieć, jednak nikt mu za to nie zapłaci. Problemem stają się podjęte wcześniej zobowiązania wobec klientów oraz czekające zlecenia. Co wówczas robić?
Co ma zrobić freelancer, gdy choruje?
Przed takim dylematem stanęłam kilka dni temu, gdy wysoka temperatura i niemożność zwleczenia się z łóżka, wyłączyła mnie z codziennych obowiązków. Musiałam znaleźć jedynie tyle sił, by odwiedzić lekarza, aptekę, a następnie poinformować zleceniodawców, że z przyczyn ode mnie niezależnych odpływam w niebyt. Dobrze, że antybiotyk szybko zadziałał i straciłam jedynie dwa dni, a zleceń nie mam teraz za dużo. Tak więc trzeciego dnia mogłam zabrać do łóżka laptopa i przynajmniej częściowo ogarnąć pracę.
Tak postąpiłam ja, a jakie jeszcze inne wyjścia ma pracujący w domu, gdy choruje i nie posiada ubezpieczenia chorobowego?
Praca na pół gwizdka
Kiedy nie można zrezygnować całkowicie z pracy nawet na jeden dzień, wtedy warto rozważyć zwolnienie tempa, a także podzielenie obowiązków na ważne i ważniejsze. Oczywiście zająć należy się tymi, których nie możemy odpuścić bez uszczerbku dla naszej reputacji lub zawodowej przyszłości. Zawsze warto jednak poinformować klienta o naszym stanie. W końcu to też człowiek i może zgodzi się na przesunięcie terminu, gdy zleceniobiorca choruje.
Delegowanie zadań
Jeżeli jesteś w stanie i masz zaufane osoby, to część zadań możesz delegować. Nikt nie jest niezastąpiony, a większość rzeczy, którymi się zajmujesz, ogarnie rodzina, przyjaciele, a w ostateczności podwykonawcy. Nie bój się wchodzić w relacje z innymi, zlecać zadań, które nie wymagają twojego udziału. Zamiast marnować czas na mało istotne sprawy, odpocznij, nabierz sił, by szybciej wrócić do swoich zwykłych zajęć.
Wrzuć na luz – tu się choruje
Jeżeli tylko możesz, to odpuść sobie pewne zadania. Ja zwykle odpuszczam sobie działalność na własny rachunek oraz obecność w social mediach. Świat się nie zawali, jeśli nie napiszę posta, nie umieszczę zdjęcia na Instagramie, czy przepisu na blogu. Oczywiście informuję o tym zainteresowanych, czyli moich drogich fanów i obserwujących. Ryzykuję tym samym, że oglądalność mi spadnie, część odejdzie, bo nic się nie dzieje, a statystyki zwieszą nosy na kwintę. Jednak warto podjąć takie ryzyko, dla zdrowia, bo ono jest priorytetowe.
Gdy uważasz, że jesteś niezastąpiona
Kiedy uważasz, że ty sama najlepiej coś wykonasz i nikt cię nie przekona, że też może to zrobić lub gdy masz zobowiązania, których nie możesz opuścić, wtedy nie ma rady, zakasuj rękawy, bierz tabletki i zasuwaj. Pamiętaj tylko, że to może się odbić na twoim zdrowiu i samopoczuciu w przyszłości. Dlatego jak już koniecznie musisz wyjść z domu, gdy jesteś chora lub siedzieć na krześle mimo rwącego bólu, to natychmiast po wykonaniu swoich zadań wracaj do łóżka, relaksuj się, odpoczywaj i śpij. Nie patrz na zegar, lecz pracuj, kiedy musisz, a odpoczywaj, kiedy możesz.
Choroba może przytrafić się każdemu. Dla freelancera jest ona szczególnie niekorzystna z punktu widzenia zawodowego, bo nie dość, że zaburza równowagę, to jeszcze pozbawia zarobku. Jednak zdrowie jest dobrem, którego nie da się przeliczyć na pieniądze, dlatego odpuść sobie, zrezygnuj z tych obowiązków, z których możesz, zregeneruj się i odpręż. Przez kilka dni świat się nie zawali, a ty będziesz mieć siły, by po powrocie zabrać się za nadrabianie zaległości i realizację nowych zadań.