„Małe wielkie rzeczy” to najnowsza książka Jodi Picoult, autorki takich bestsellerów, jak „Bez mojej zgody”, „Zagubiona przeszłość”, „Świadectwo prawdy” czy „Jesień cudów”. W sumie napisała kilkanaście książek, które zostały przetłumaczone na 30 języków i znane są w ponad 40 krajach. W 2003 roku pisarka otrzymała prestiżową nagrodę New England Book za całokształt twórczości.
„Małe wielkie rzeczy” – rzecz o rasizmie
Do napisania Książki „Małe wielkie rzeczy” Jodi Picoult dojrzewała latami i było to jej drugie podejście do tematu rasizmu. 20 lat wcześniej podjęła pierwszą próbę zmierzenia się z tym, niełatwym przecież tematem. Porzuciła jednak ten projekt, jako zbyt trudny, by powrócić do niego po latach. Skłoniła ją do tego prawdziwa historia czarnoskórej pielęgniarki z Michigan, która stała się pierwowzorem głównej bohaterki Ruth.
Kiedy po zabiegu obrzezania umiera noworodek, ojciec dziecka, biały supremacjonista oskarża o morderstwo czarnoskórą pielęgniarkę. Życie kobiety zostaje przewrócone do góry nogami, zostaje ona oskarżona i odbywa się proces. Jej obrończynią zostaje biała prawniczka Kennedy, dla której ta sprawa jest pewnym przełomem. Zakończenie książki zaskakuje, jak to zwykle bywa w książkach Jodi Picoult.
Ciekawostką w książce jest brak jednego narratora. Autorka dopuściła do głosu trzech bohaterów, prawniczkę, ojca i pielęgniarkę, by każdy mógł opowiadać historię ze swojego punktu widzenia. Mamy możliwość skonfrontowania ich poglądów, różnic w postrzeganiu tego samego problemu.
To książka o rasizmie, o nietolerancji oraz o uprzedzeniach. Jest to równocześnie pozycja, która skłania do myślenia oraz do poddania się autorefleksji. Istnieje, również coś takiego jak bierny rasizm, kiedy poprzez zaniechanie lub odwracanie wzroku, również stajemy się rasistami.
„Małe wielkie rzeczy” – książka na czasie
Ktoś może pomyśleć, że książka ta nie dotyczy nas, bo przecież w Polsce nie ma rasizmu, bo my Polacy jesteśmy tolerancyjni i szczycimy się tym. Niestety to tylko smutne deklaracje. Wystarczy rozglądnąć się wokół, oglądnąć wiadomości, posłuchać, o czym ludzie mówią na ulicach i wyłania się nam całkiem inny obraz. Grupy nacjonalistów, stateczni obywatele, którzy nie chcą uchodźców w swoim kraju, młodzież opowiadająca kawały o ruskich, żydach czy powiedzenia typu: „Asfalt powinien leżeć na ulicy”, to wszystko są przejawy uprzedzenia i nietolerancji, która wynika z lęku, bądź nietolerancji. Dlatego najpierw powinniśmy przyjrzeć się sobie i swojemu postępowaniu, a książka ta pomoże nam w tym, skłoni do refleksji i pomoże wysnuć własne wnioski.
„Małe wielkie rzeczy” to powieść ważna, którą warto przeczytać oraz podzielić się nią z innymi. Zestaw najtańszych ofert zakupu znajdziecie TUTAJ.
Miłego czytania 🙂