Powieść irlandzkiego pisarza Paula Lyncha “Pieśń prorocza”, to nie lektura, która was zrelaksuje. To głęboko poruszająca wizja świata, w którym działa terror, a pozornie spokojny świat zmienia się niepostrzeżenie w ogarniętą wojną i chaosem rzeczywistość.

Zmiany początkowo są mało zauważalne i subtelne. Znika mąż i ojciec rodziny, a po nim kolejne osoby. Z czasem normalność zostaje zastąpiona przez stan wojenny, do którego większość się przystosowuje. Nowa rzeczywistość staje się akceptowalną codziennością, w której ludzie uczą się żyć. Wojna rozciąga swoje macki, obejmując swoim zasięgiem niewinnych ludzi, którzy cierpią w tej bratobójczej walce. Ofiarami stają się coraz młodsi i całkiem niewinni. Przypadkowi świadkowie tego konfliktu zaczynają zdawać sobie sprawę, że jedyną możliwością jest ucieczka. Jednak dla wielu jest za późno. Mądre szczury to te, które opuściły kraj, kiedy jeszcze nie pogrążył się w odmętach nicości. Pozostali, pozbawieni własnej woli, muszą zdać się na innych, na ich pomoc, która nigdy nie jest bezinteresowna.

Przesłanie “Pieśni proroczej”

Książka ta jest bardzo ważna w dzisiejszych czasach, gdy co rusz wybuchają nowe konflikty zbrojne. Pozwala zrozumieć osoby, które są ofiarami wojen i które muszą ratować się ucieczką przez morze. Możemy wczuć się w ich sytuację i poszukać w sobie odpowiedzi na to, co byśmy zrobili w ich sytuacji.

“Pieśń prorocza” to historia, która się lubi powtarzać i która wciąż pisze się na nowo. To nie prorocze przepowiednie, lecz nauka płynąca z przeszłości, która nie zrozumiana, wciąż powielana jest przez kolejne pokolenia. To ostrzeżenie przed tym, co się stanie gdy zamkniemy oczy na rzeczywistość, gdy będziemy ignorować sygnały i podobnie do głównej bohaterki, olejemy intuicję. I nie sądźmy, że to co czytamy, nie może przydarzyć się tobie, bo jak pisze autor „Pieśni proroczej”:

„… to próżność myśleć, że świat skończy się za twojego życia w jakimś nagłym wydarzeniu, że to, co się kończy, to twoje życie i tylko twoje życie, że to, co głoszą prorocy, to tylko jedna i ta sama pieśń powtarzana przez wieki, że nadchodzi czas miecza, ogień pochłania świat, słońce zstępuje na ziemię w samo południe, świat pogrąża się w ciemności… a prorok nie śpiewa o końcu świata, lecz o tym, co już zostało uczynione, co będzie uczynione i co jest teraz czynione niektórym, ale nie innym, o tym, że świat zawsze raz po raz kończy się w jednym miejscu, ale nie w innym, i że koniec świata to zawsze wydarzenie lokalne, które przybywa do twojego kraju, odwiedza twoje miasto i puka do drzwi twojego domu, dla innych zaś staje się jedynie odległym ostrzeżeniem, krótkim przekazem w wiadomościach, echem zdarzeń…”

I właściwie te słowa mogłyby robić za podsumowanie tej powieści. Ważnej, mocnej w przekazie, mimo że nie łatwej w odbiorze. Dlatego, mimo że nie można zaliczyć jej do lektur na lato, polecam ją wam gorąco.

Zobacz moje książki i poradniki

Instagram
LINKEDIN
Share
Twitter
Visit Us
Follow Me
EMAIL