Dzisiejszy post będzie bardzo osobisty. Minęło mniej więcej półtora roku, odkąd zaczęłam pracować w domu. Z perspektywy czasu widzę, że początek to bardziej szukanie swojej drogi, niż praca w domu. Jednak dzisiaj widzę już, że decyzje podjęte 18 miesięcy wcześniej były słuszne, bo jestem na najlepszej drodze do samodzielności finansowej.

Trudne początki copywritera

Zawsze chciałam pisać, chociaż nie myślałam wówczas o copywritingu, lecz raczej o pisaniu dla siebie. Miałam już za sobą pewne pisarskie próby, więc sądziłam, że i w copywritingu sobie poradzę. Pytaniem było, jak zacząć, czyli jak zostać copywriterem?

Zaczęłam klasycznie od poszukiwań na portalach ogłoszeniowych typu Freelanceria.pl, Oferia i inne. Z perspektywy czasu nie polecam ich. Dlaczego? Wysoka konkurencja, niskie ceny, wynikające z licytacji ofert, a wygrywa ten, kto chce najmniej. Przestrzegam też przed serwisem olx.pl, gdzie coraz częściej znajdują się ogłoszenia oszustów, oferujących złote góry zamiast prawdziwej pracy i godziwego zarobku.

Później zaczęłam zapisywać się do kolejnych portali dla piszących. Na początek poszła Giełda Tekstów, na której umieściłam kilka tekstów, z czego do dzisiaj sprzedał się tylko jeden. Przyznam jednak, że dawno tam nie zaglądałam. Później przyszedł czas na Text Bookers i pisanie precli, a po weryfikacji tekstu, również zapleczówek. Pisałam tam przez kilka miesięcy, ale z każdym coraz mniej, gdyż praca włożona w przygotowanie tekstów nie przekładała się na gotówkę. 1000 zzs tekstu preclowego dostaje się 1,30 zł przy bardzo dobrej ocenie. Teksty zapleczowe za 1000 zzs to 2 zł, a tematyczny to 3,80 zł. Jak widać, trzeba się sporo nastukać w klawiaturę, by zarobić kilka złotych. Takie życie początkującego copywritera.

Pół roku minęło

Po mniej więcej pół roku odkryłam Good Content, Text Broker i Useme.eu. Na każdym z tych serwisów musiałam napisać tekst próbny, kwalifikacyjny, oceniający moje umiejętności. Po pozytywnym jego zatwierdzeniu otrzymałam dostęp do zleceń.

TextBroker ma niewielki wybór zleceń, dlatego zaczęłam korzystać z dwóch pozostałych. Useme.eu ma wiele zleceń, ale równie dużą konkurencję. Zgłaszamy się do interesującego nas zlecenia poprzez wpisanie własnej oferty wraz z oczekiwanym wynagrodzeniem. Przypuszczam, że działa to na zasadzie, że kto tańszy, ten wygrywa, jednak nie mam zamiaru z tego tytułu zaniżać stawek. Useme ma jednak niewątpliwą zaletę, gdyż daje możliwość wystawiania faktur bez prowadzenia firmy.

Good Content, portal krytykowany na grupach dla copywriterów, głównie za niskie stawki, dla mnie jako początkującej okazał się idealny. Nie musiałam martwić się o szukanie zleceniodawców ani o rozliczenia z urzędami. Jedyne co miałam robić to pisać i rzeczywiście sporo pisałam. Dzięki temu serwisowi nie tylko zarobiłam pieniądze, ale również nauczyłam się wybierać oferty, nie pisać tekstów próbnych za darmo oraz nawiązałam pierwsze prywatne kontakty ze zleceniodawcami. Nauczyłam się również, gdzie szukać zleceń.




Minął rok

Nadal pisałam na Good Content, wybierając co lepiej płatne zlecenia. Pracowałam przez około 4 godziny dziennie, wychodząc na tym około 400 zł miesięcznie. Wiem, że to niedużo, ale po pierwsze nie było to moje jedyne źródło utrzymania, a po drugie, zadowalające w stosunku do poświęconego na pisanie czasu. Przez ten czas dostałam kilkanaście prywatnych wiadomości z propozycjami współpracy. Odpowiedziałam na dwa, które gwarantowały albo krótkotrwałe, ale wyższe zarobki, albo jak w drugim przypadku, długoterminową współpracę. Równocześnie pisałam teksty na własną stronę oraz prowadziłam trzy blogi tematyczne.

Jak jest dzisiaj?

Nadal jestem obecna na GC, jednak sporadycznie, wybierając teksty, które mnie interesują lub są opłacalne. Równocześnie mam dwóch własnych klientów, z którymi pracuję na podstawie umowy o dzieło. Pracuję dla innych tylko tyle, ile chcę, większość czasu poświęcając na pisanie dla siebie oraz na inne działania. Odkryłam sposób na zarobek pasywny i w tym kierunku będę dalej podążać. Nie zaniedbuję również indywidualnych klientów, którzy doceniają to, co im oferuję. Mam nadzieję, że idąc dalej tą drogą, wkrótce dotrę tam, gdzie chcę.

A jak jest u ciebie?

 

 

Instagram
LINKEDIN
Share
Twitter
Visit Us
Follow Me
EMAIL